Uspokajam, koję niecierpliwości – tak, ja dalej bazgrzę. Może mniej intensywnie, niż z początkiem roku, ale wytrwale. Kolejna odsłona konstruktywno-destruktywnego projektu przynosi znaczki, kawę, autocenzurę, dłonie oraz kota. Zwłaszcza kota.
Zacznijmy od autocenzury – co mówi twój wewnętrzny krytyk, pyta z troską mój journal. Otóż spisałam najdelikatniejsze z jego wypowiedzi, ale nawet tej eufemistycznej wersji świat mógłby nie przyjąć. Stąd autocenzura, objawiająca się na małych różowych karteczkach (róż w żaden sposób nie niesie ze sobą przekazu symbolicznego, takie mi się karteczki nawinęły).
Okołopocztowa reminiscencja znaczkowa. Chwilę mi zeszło na zebranie całej strony – większość przesyłek, która do mnie dociera, to druki tudzież przesyłki kurierskie, a te się znaczkami nie szczycą. Po lewej stronie jeszcze jedna reminiscencja – wakacyjna, aka dialog plażowy (i żeby nie było, lubię również Franz Ferdinand, zwłaszcza tę piosenkę).
A tu plama z kawy. Wygląda na to, że zaparzyłam słabą kawę, gdyż po wyschnięciu mało co było widać… niemniej obrysowałam stosowną kredeczką i widać bardziej. Można nawet wróżyć z kształtów, tak na poczet przyszłotygodniowych andrzejek. Jakieś typy, skojarzenia, przepowiednie?
Dłoń czarna (lewa) i dłoń kolorowa (prawa), czyli obrysuj. A ja jeszcze dodałam dodatkowe zawijasy i kropencje, bo czemu nie.
I wreszcie grand entrée kotości imieniem Ryx. Kotość o kształtach rubensowskich, futrze milusim i charakterze łobuziaka na moją usilną prośbą zainteresowała się papierkiem. Zmiętolona kulka papieru ongiś znajdowała się w journalu w roli stronicy, ale, jak głosi obrazek pierwszy, kartkę ową należało wyrwać i zmiąć. To poszczułam nią kota.
(zdjęcie nie należy do najwyraźniejszych, ale ustrzelić fotę tej frydze i wiercipięcie to jest spore wyzwanie)
Let’s wreck this journal!
Urzekł mnie dialog muzyczny :)
Na żywo było to urzekająco zabawne ;)
Kocham kota bardzo. <3
Jeśli chodzi zaś o wróżbę z kawy, to jak dla mnie, to wygląda jak GRANT.
Mnie tam jedna plama przypominała aniołka…
A ja już pracuję nad własnym notatnikiem!:) Mikołaj nie wytrzymał i przyniósł w październiku;) A wszystko jest Twoją zasługą, bo to Ty mnie zaraziłaś ochotą na tę zabawę, dziękuję:)
Ooo, to wspaniale! To miło ze strony Mikołaja, że takie pre-prezenty dostarcza :)) czekam na jakieś dowody destrukcji!