Dawno nie było artystycznej odskoczni od recenzji, czas nadrobić zaległości. Przy okazji polecam Waszej łaskawej pamięci świeżutką tudzież pachnącą nowością stronę na Facebooku (zwaną popularnie fanpejdżem) Malitowego bloga. Uprasza się o lubienie – każdy lubiś to Malitowy uśmiech, warto!
Na pierwszy ogień: gotowa wersja linii tworzonych w ruchu. Współpasażerowie w komunikacji miejskiej spozierali na mnie dość podejrzliwie, ale niepomna na konwenanse bazgrałam radośnie w rytm podskakującego na dziurach środka transportu (ach, stan dróg… uniwersalny temat do rozmów/narzekania).
Krótki przegląd damskiej torebki, w której – jak wiemy – mieści się cały wszechświat. Trudno odrysować galaktykę w formacie a5, stąd ograniczyłam się raczej do drobniejszych przedmiotów. Pluszowy smoko-wąż (zwinięty w kłębek) ftw!
Strona w budowie, czyli listy zakupów. Recyclinguję różne kartki, zapisane z jednej strony, a potem pieczołowicie pocięte na kawałeczki i na nich spisuję Artefakty Do Nabycia. Sądząc po składnikach, dużo piekę.
I na koniec drobny akcent anty-zimowy: przepadam za odczytywaniem ogłoszeń drobnych w „Metrze” (prekursor wszystkich „spotted” – „przystojny brunecie z tramwaju numer 5, wysiadłeś na przystanku Dworzec Główny, odezwij się!”). Poniższe ogłoszenie rozbroiło mnie totalnie.
Let’s wreck this journal!
Genialny journal! :D Ja też mam swój, w którym się zakochałam, dzięki czemu mam już prawie całą kolekcję książek Keri :D Zapraszam marchingduckblog.blogspot.com
Właśnie, mała rzecz a cieszy :)
Bardzo bym chciała polubić, ale niestety – o zgrozo – nie mam konta na Facebooku, więc teoretycznie nie istnieję. Mam jednak nadzieję, że dostanę uśmiech bez lubisia – w ten ponury czas każdy uśmiech jest bezcenny. Pozdrowienia dla pluszowego smoka!
Pluszowy smok też pozdrawia!
Nie mogę powstrzymać ciekawości. Ten smoko-wąż to jest jakiś brelok?
Dokładnie – taka pluszowa maskotka, ale o dużym znaczeniu symboliczno-sentymentalnym :)